Witajcie :)
Wiem, długo (a nawet bardzo) nie pisałam. I gdy mogłeś/aś pomyśleć sobie, że to może koniec, może umarłam pośród bałaganu mojego pokoju, to ja nadal żyję. I muszę powiedzieć, że mam się dobrze (jak na kogoś, kto aktualnie pości, mimo, iż jeszcze tydzień temu myślał schematem JA=CZEKOLADA).
Postanowiłam więc zacząć tą serię pod tytułem ,,Zapiski szalonej poetki". Będę tu pisać o tym, co sądzę o poszczególnych rzeczach, jakie mają dla mnie znaczenie i co zmieniły w moim życiu, a cały wpis opatrzony będzie moim, że tak to nazwę wierszem :)
Teatr
Z teatrem stykam się od małego. Zawsze lubiłam szkolne przedstawienia, warsztaty i konkursy recytatorskie. Przyjemnością dla mnie było stanie na scenie. Nic więc dziwnego, że moim marzeniem jest właśnie jest właśnie to - aktorstwo.
Tak, wiem. Są miliony ludzi, którzy śnią właśnie o tym - sławie, oscarach czy tabunie paparazzi uganiających się za Tobą w tą i z powrotem. Tylko że oni tylko o tym myślą, nic nie robią.
Bycie aktorem to coś więcej. Uważam, że to naprawdę trudna praca. To nie jest ubieranie się w sukienkę od Channel czy Diora by odebrać Złoty Glob za zrobienie paru min w filmie, którego tytułu nawet nie znamy.
Są ludzie krytykujący na okrągło sam ten zawód. Niby nie potrzebny, bo w końcu to nie lekarz, który Cię zoperuje, czy chociażby sprzątaczka zmywająca po Tobie. Co Ci taki artysta da? Po co Ci on? Bo co on robi?! Uśmiechnie się, popłacze i ma milion dolarów na koncie?
Teraz poproszę Cię o jedno. Wyobraź sobie życie bez filmów. Nigdy żadnego nie obejrzałeś/aś. I co?
Nie ukrywajmy - jest trudno. Kto nigdy nie uronił łzy nad losem jakiegoś bohatera? Kogo nie poruszyła rozpacz, radość czy złość postaci?
I to właśnie jest to co daje nam aktor - swoją wrażliwość, emocje, talent. Bo niewątpliwie - trzeba mieć umiejętności, ponieważ co jak co, nie wyszkolisz w sobie wszystkiego.
A teraz czas na znaczenie teatru i filmu w moim życiu. Oczywiście jak prawie każdy uwielbiam oglądać dobre produkcje czy ciekawe spektakle. Jak już wspominałam, chciałabym pójść w tym kierunku.
Ostatnio udałam się na warsztaty. Byłam pełna dobrych przeczuć. Jednak gdy tylko weszłam na salę, w której miały odbywać się owe zajęcia głęboko się rozczarowałam. Byłam najstarsza. Pośród mnie znajdowały się dzieci w wieku maks. 11.5 roku. No cóż, to była nieudana próba. Będę szukać dalej :)
A teraz przyszła pora na mój wiersz. Jest to metaforyczne pojęcie teatru. Życie jest tu przedstawione jako spektakl. Miłego czytania :)
Przedstawienie
Światło gaśnie,
Cała sala ciemnieje.
Kurtyna się unosi.
Oklaski.
Jest aktor. Jeden.
Stoi sam,
Chyba amator.
Jego kroki zachwiane,
Bezwiednie go niosą nogi.
Z ust pada pierwsza kwestia.
Pojedyncze oklaski i gwizdy.
Artysta patrzy na nas.
Widownia zamiera,
Zaczyna się prawdziwe,
jakże życiowy spektakl.
Kroki szybsze i bardziej precyzyjne,
aktor krąży po całej scenie.
Czasem upada.
Kwestie zrozumiałe, jednak głupie.
Ktoś wychodzi.
Ktoś zmienia miejsce.
Nogi aktora w tańcu,
Z gracją unoszą się nad sceną.
Słowa ciekawsze.
Zaczyna się gwóźdź programu.
Treść inteligentna, pełna powagi,
Cudnie przepływa przez nasze ciała.
Kroki wolne, lecz precyzyjne.
Jaki amator?!
Artysta, perfekcjonista!
Nagle aktor zamiera.
Nie rusza się.
Zastygł w jednej pozie.
Kurtyna opada.
Wzruszenia.
Aplauz na stojąco.
Łzy na policzkach.
-Bis, bis - krzyczą,
lecz nie ma bisu.
To koniec.
Wracamy do domów.
Dyskutujemy o spektaklu.
Pełne zachwytu wymieniamy spojrzenia.
I idziemy dalej, by zapomnieć
O krótkim przedstawieniu.
Zdecydowanie najlepszy wiersz jaki napisałaś. Niesamowity po prostu. Dobrze, że wspomniałaś, że jest to metafora życia
OdpowiedzUsuńSłusznie zwróciłaś uwagę na to kim jest na prawdę aktor i jakie ma dla nas znaczenie. Nie mogę doczekać się kolejnego posta z serii 'Zapiski szalonej poetki' i mam nadzieje, że w nim także znajdzie się miejsce na krótki wierszyk. Dla mnie masz wrodzony talent w pisaniu :) Trzymam kciuki za spełnienie Twojego marzenia i za bloga. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń