Hej :)
W tym poście opowiem Ci o moich postanowieniach postnych, ich przebieganiu i o tym, jak ułatwić sobie spełnianie tych zamiarów. Zapraszam :)
W tym roku, gdy jestem już zacnym obywatelem w wieku 14 lat i według kościoła powinnością moją jest niejedzenie mięsa przez 40 dni, po raz pierwszy sobie czegoś odmawiam. Nie wynika to bynajmniej z mojej pobożności, tylko z chęci zmienienia czegoś. I o ile pozbycie się z diety mięsa nie jest dla mnie zbytnim problemem, o tyle słodycze są moim uzależnieniem.
I tak: brak czekolady, żelków czy chipsów odczuwałam dosyć boleśnie, do tego doszedł McDonald, do którego potrafiłam zawitać raz na dwa miesiące lub częściej. I niestety taka jest okrutna prawda; kochałam wszystko co niezdrowe.
Moim przekleństwem jest, a raczej był Carrefour, ponieważ mam w grafiku dzień, gdy dwie godziny czekam w szkole. A czy istnieje lepszy sposób na nudę niż opychanie się słodyczami?
Aż w końcu nastąpiła ta przełomowa chwila; przeszłam na post. Powiedziałam sobie, iż to będzie koniec podjadania. I póki co, nawet nieźle się trzymam.
Owszem, zdarza, zapomnieć się i sięgnąć po żelka czy krówkę. Nie można się załamywać, trzeba próbować dalej. Jeżeli ja, człowiek który dnia sobie bez czekolady nie wyobrażał, nagle zrobił zwrot o 180*, to Ty też możesz. Warto próbować.
Ponieważ w każdym wpisie powinna być zawarta jakaś ,,mądrość", tak więc przedstawiam Ci moje pomysły na ułatwienie sobie 40-sto dniowej mordęgi.
JAK UŁATWIĆ SOBIE POST (słodyczowy)
1. Musisz mieć konkretne zamiary. Nie mów Sobie ,,Ograniczę cukier". To nie działa. Warto, założyć że np. we wtorki mogę zjeść garstkę m&m's i nie więcej. Albo zupełnie zrezygnuj.
2. Jeżeli aż tak trudno jest Ci przeżyć bez deseru, zastąp lizaki kanapką z miodem, orzechami, owocami lub choćby jogurtem.
3. Zapisuj swoje osiągnięcia i spostrzeżenia.
4. Powiedz o postanowieniach znajomym. Jeżeli ktoś wie o tym co robisz, to dostajesz kopa, by mu udowodnić że Ty też możesz. I pamiętaj; grupa motywuje!
5. Zrób tablicę motywacji (gdzie umieścisz zdjęcie celu)
6. To bardzo popularna rada, ale co mi tam: Znajdź zajęcie, aby nie myśleć o jedzeniu.
7. Warto uświadomić sobie, czemu w ogóle chcemy pościć. Na czystej kartce zapisz co chcesz osiągnąć, jakie będą tego plusy, a jakie (ewentualnie) minusy.
8. Wyobrażaj sobie cel. Jak będziesz się czuł/a, jak będziesz wyglądać itp. Tylko nie poświęcaj na to każdej wolnej chwili, gdyż leżąc i myśląc mało osiągniesz.
9. Nie zadręczaj się gdy coś pójdzie nie tak; patrz zjesz chipsy. Po prostu zapamiętaj ile to ma kalorii, tłuszczu, zanotuj składniki, których nazw nie rozumiesz i sprawdź co to jest. Skład może Cię czasem tak zaskoczyć, że więcej nie sięgniesz po ten produkt.
10. Długo wahałam się czy umieścić tu ten punkt. W końcu uznałam, że nie mam wyboru. Zaraz wytłumaczę, skąd mój strach przed tą radą. Ale jeszcze chwilka. Nie chodź blisko sklepów z osobami, które namawiają Cię do jedzenia, albo zawsze, w jakiś magiczny sposób mają przy sobie portfel. I tu bynajmniej nie chodzi mi o to, aby od razu uznać taką osobę za wroga publicznego nr.1. Nie. Chodzi o to by mieć silną wolę i mimo wszystko nie zerwać postanowień.
Przeczytałeś/aś już ,,10 przykazań" odnośnie diety. Mam nadzieję, że uda Ci się osiągnąć wymarzony cel. Mocno trzymam kciuki :)
Nie słuchaj osób, które mówią że nie dasz rady. Poradzisz sobie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz