Hej :))
Dzisiaj wpadła mi w ręce, jak sądzę, bardzo ciekawa książka. ,,Poczwarka" autorstwa Doroty Terakowskiej. Nie podszedł mi jej ,,Władca Lewawu", ale postanowiłam zaryzykować.I nie zawiodłam się. Zdążyłam przeczytać dosłownie kilka stron a zostałam wbita w fotel.
Jest to książka o jakby to nazwać, ,,biznes-rodzince" w której do szczęścia brakuje tylko idealnej córki. Takiej, która chodziłaby do przedszkola z angielskim, tańczyła w balecie i grała na instrumentach, a w przyszłości miałaby dobrego męża z wielką willą. Problem pojawia się dość szybko - kobieta rodzi dziecko z zespołem Downa.
Rodzice pogrążeni w rozpaczy. Matce nawet przebiega nawet myśl ,,Przecież to dziecko może umrzeć; urodzę kolejne - normalne i zdrowe".
Jednak nie o tym chciałam pisać. Moim zamiarem było poruszenie problemu nazywania kogoś zdrowego ,,Downem". Często można usłyszeć ,,Hej, Ty Downie!", czy ,,Ale z niego Down!". Generalnie na szkolnym korytarzu. Zaraz potem słuchać śmiech, albo potakiwanie.
Zawsze mnie to denerwowało. To po prostu nie jest zabawne. Jak można za największe wyzwisko uznać określenie czyjegoś stanu? No jak? Czy to, że ktoś nie może robić różnych rzeczy ponieważ urodził się nie w pełni sprawny, serio jest aż takie fajne, że trzeba ogłaszać to na całą szkołę?
I nikt się nie odzywa. Dookoła słychać tylko głupkowate chichoty. Oczywiście, każdy boi się o swoją pozycję w klasie. Nawet sam ,,wyśmiany" jest jakoś radosny. Bo przecież wśród ,,gimbów" utarło się, że Down to idiota, kretyn, imbecyl czy dureń.
I kogo to teraz obchodzi, że osoby cierpiące na te zaburzenia to też ludzie? Obrażanie innych nazwą ich stanu jest co najmniej okropne. To tak jak bym uznała np. swoje imię za coś złego. Załóżmy, że to, iż ktoś ma na imię ,,Tosia" oznacza, że jest coś nie tego. Koledzy z klasy wrzeszczeliby na korytarzu ,,Ale z ciebie Tośka" albo ,,Prawda, że nauczyciel jest Tosią?". Ale ja bym urodziła się z tym imieniem i raczej do 18 roku życia nie mogłabym nic z tym zrobić. Potem proszę bardzo - Zygfryda, Grzymisława czy Genowefa, zmieniam i już. A osoby z zespołem Downa nic nie zrobią.


<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńHej! Kiedyś tu już byłam, ale nie zdarzyło mi się skomentować. Wybacz, już naprawiam swój błąd! :))
OdpowiedzUsuńMyślę, że ludziom nie chodzi o chorobę ani nawet o porównanie do choroby, kiedy się tak do siebie zwracają. Nie spotkałam nikogo, kto otwarcie wyśmiewałby się z syndromu Downa. To nie jest już 'down', tylko 'dałn'. Zupełnie nowa naleciałość z zupełnie nowym znaczeniem. Oczywiście to razi, kiedy ktoś tego użyje, ale jestem pewna, że nie ma wówczas na myśli osoby chorej. W Polsce rzeczywiście rzadko się spotyka takich ludzi, a nieuświadomione społeczeństo to niemądre społeczeństwo.
Terakowskiej nigdy nie czytałam. Wolę raczej książki, które nie mówią wprost. Takie, które zmuszają do własnych domysłów, podważają nawet te właściwe teorie. :)
CHAMSKA REKLAMA
Masz rację, jak pisałam nawet nie przeszło mi przez głowę, że tak to może wyglądać :)) Sądzę, że jednak pochodzenie ,,dałna" mówi samo za siebie. Co do książek - sama sięgnęłam po Terakowską z czystej ciekawości. Generalnie dlatego, iż tematyka mi odpowiadała. Zaczęłam interesować się życiem ludzi głuchych, ślepych etc. Przeczytałam ostatnio ,,Freak City" - może Ci całkiem przypaść do gustu, jednak nie jestem pewna. Nie mówi wprost, są kwestie typu ,,Gdybym mogła teraz słyszeć - nie chciałabym tego". Jak będziesz zainteresowana możesz sięgnąć :))
Usuń